Klaudia Klimczyk podbiła serca tysięcy osób w Internecie, gdzie sukcesywnie publikuje pełne humoru oraz dystansu do siebie i świata nagrania. Jej internetowa działalność cieszy się niesłabnącą popularnością, jednak, jak sama przyznaje, brakowało jej bezpośredniego kontaktu z publicznością i przełamania bariery szklanego ekranu, który do tej pory dzielił ją od obserwatorów.
– Już kiedyś wspominałam, że trzymanie telefonu w ręku i nagrywanie filmiku to nie to samo, co występ na scenie. Przez telefon nie widzę swoich obserwatorów, tylko ich komentarze. A na scenie? Wychodzisz przed ludzi, którzy na co dzień Cię obserwują, i to już zupełnie inna sprawa. W grę wchodzi również stres, który jest mniejszy, niż na początku, ale wciąż trzeba ich rozbawić, a więc zawsze starać się równo na 100% – wyznaje.
Swoje autorskie programy Mama na Obrotach prezentuje niemal każdego dnia. Pokochały ją tysiące osób, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Jak sama przyznaje, nie mogła wymarzyć sobie lepszej drogi zawodowej, a sam pomysł rozpoczęcia kariery stand-upowej narodził się… na balkonie!
– To było w Warszawie. Odwiedzałam tam swojego menadżera, z którym współpracuję prawie całą karierę. Od zawsze wymyślamy jakieś pokręcony pomysły. Ten był dość spontaniczny, a później… zawładnął całym moim życiem! Zmieniło się wszystko, bardzo to doceniam – przyznaje.
Pseudonim artystyczny Klaudii Klimczyk nie jest przypadkiem, bowiem zarówno w życiu, jak i w pracy zawodowej działa naprawdę na najwyższych obrotach.
– Pomysł na nazwę „Mama na Obrotach” wpadł mi do głowy, kiedy leżałam w łóżku. Zastanawiałam się, jak nazwać program, aż w końcu pomyślałam: „Jestem mamą, a każda mama jest na obrotach”. I tak to się zaczęło – wspomina.
Pierwszy występ odbył się w Częstochowie. Był najbardziej stresujący, dlatego też Klaudia Klimczyk nie wiele z niego pamięta.
– To był ogromny stres i mnóstwo adrenaliny. Pamiętam natomiast, jak moja siostra powiedziała, że nigdy wcześniej nie widziała mnie tak zestresowanej – opowiada. – Podczas późniejszych wystąpień stres był, ale mniejszy. Wszystkie natomiast wspominam z uśmiechem, a jeden zagraniczny utkwił mi szczególnie w pamięci. Facet z pierwszego rzędu nagle spadł z krzesła – pomyślałam: „Matko, co się dzieje?” A okazało się, że po prostu spadł ze śmiechu – dodaje.
Mama na Obrotach zaskarbiła sobie uznanie ogromnej rzeszy fanów. Co miało na to wpływ? Dystans do świata i samej siebie? A może branie życia, nie tylko na poważne?
– Myślę, że ludzie polubili moją gwarę i dystans do samej siebie, ale ja zawsze powtarzam – nie jestem zupą pomidorową, żeby wszyscy mnie lubili. To, co robię, może nie przypaść do gustu każdemu, ale najważniejsze jest to, żeby iść do przodu, cieszyć się życiem i tym, co się ma. Taki światopogląd daję też swoim odbiorcom. Zawsze do przodu z podniesioną głową – przekonuje.
Osobowość i charyzma to jedno. Ale żaden występ na żywo nie może odbyć się bez wcześniej przygotowanego programu. Skąd czerpie inspiracje nasza rozmówczyni?
– Program piszę cały czas, nawet gdy jeżdżę z gotowym materiałem, zawsze coś nowego dodaję. A o czym piszę? O wszystkim, co mnie spotyka w życiu. O wydarzeniach, które miały miejsce, o moim otoczeniu, rodzinie, przyjaciołach, codziennym życiu. Wszystko to jest inspiracją do tworzenia – stwierdza.
Na koniec rozmowy, Artystka zdradza, czego widzowie mogą spodziewać się podczas występu w proszowickim Centrum Kultury, który zaplanowano w Mikołajki na godz. 19.00.
– W Proszowicach na pewno nie zabraknie dawki pozytywnego humoru i niesłabnącej energii. Mam nadzieję, że moim występem przeniosę ich do czasów, które może chcieliby już zapomnieć, ale zrobię to w taki sposób, że będą się dobrze bawić. Oczywiście chętni mogą liczyć na zdjęcie i autograf – zapewnia. – Serdecznie pozdrawiam całe Proszowice i mam nadzieję, że do zobaczenia na stand-upie! – dodaje.
Bilety na wydarzenie dostępne pod linkiem:
Możliwość nabycia biletów także w sekretariacie Centrum Kultury w Proszowicach, ul. Rynek 18.
Rezerwacja telefoniczna: 728 454 879 lub 12 386 19 24.
