- REKLAMA -
- REKLAMA -
Wydarzenia

Choroba odbiera dzieciństwo 3-letniemu Hubercikowi. Wesprzyj jego walkę o zdrowie i życie! Dołącz do zbiórki!

Jak wygląda szczęśliwe dzieciństwo? Niestety, 3-letni Hubercik nie miał zbyt wiele okazji, by się o tym przekonać. Choć jego rodzice czekali na niego tak wiele czasu, nie mogli w pełni cieszyć się z okresu ciąży i oczekiwania na narodziny synka. Zdawali sobie bowiem sprawę, że ich mały chłopczyk może urodzić się chory. Krótko po jego narodzinach zdiagnozowano w jego głowie dwa guzy.

– Wiadomość o ciąży była dla mnie niczym cud, przepełniła mnie ogromna radość. Wiele lat wcześniej usłyszałam bowiem, że nigdy nie będę mieć dzieci. Potem dwukrotnie straciłam ciąże – wyznaje Pani Renata, mama chłopca. – Jednak gdy w końcu po raz trzeci zobaczyłam upragnione dwie kreski, dowiedziałam się, że jestem bardzo chora. Co gorsza, jak się później okazało, tę chorobę odziedziczył po mnie Hubcio, którego nosiłam wtedy pod sercem. Moja radość zaczęła mieszać się ze strachem o życie mojego dziecka – dodaje.

Jeszcze przed narodzinami Hubercika u Pani Renaty wykonano badania genetyczne, które niestety potwierdziły, że od dziecka zmaga się z chorobą genetyczną Gorlina-Goltza, o której wcześniej nie miała pojęcia. Choroba ta charakteryzuje się zwiększonym ryzykiem występowania guzów nowotworowych i nienowotworowych, a co najgorsze jest dziedziczna.

– Wtedy wszystko zaczęło składać się w jedną całość. Kilka lat wcześniej moja mała siostrzenica zmarła na medulloblastomę – nowotwór mózgu. Przez całą ciążę byłam więc bardzo zestresowana. Tak bardzo bałam się, czy znowu nie poronię, czy Hubercik odziedziczy po mnie chorobę, czy powtórzy się czarny scenariusz z przeszłości – pisze Pani Renata.

Niestety radość z narodzin Hubercika nie trwała zbyt długo. Obawy jego rodziców potwierdziły się, a serca rozpadły na milion kawałków. Po wykryciu guzów w głowie chłopca został on objęty fachową opieką lekarską. Ważne stały się obserwacje jego zachowania i stałe kontrole. Pierwsza operacja miała odbyć się już w siódmy miesiącu życia Hubercika, jednak po wielu konsultacjach lekarze zdecydowali, że trzeba jeszcze na nią poczekać.

– Kolejne badania i wizyty przynosiły, coraz to lepsze wieści – jeden z guzów wchłonął się, a drugi zaczął się zmniejszać. Strach i niepewność towarzyszyły nam za każdym razem, gdy przekraczaliśmy próg szpitala, ale z czasem pojawiły się też coraz większe nadzieje i radość, że wszystko będzie dobrze – wspomina mama chłopca.

Życie napisało jednak inny scenariusz, który zburzył spokój Hubercika i jego rodziny. W marcu bieżącego roku badania kontrolne wykazały, że guz rośnie, a co za tym idzie, konieczne jest przeprowadzenie operacji. Pod koniec czerwca Hubercik przeszedł operację usunięcia guza lewej półkuli i robaka móżdżku. Badania histopatologiczne potwierdziły najgorsze obawy. Okazało się, że guz ten to medulloblastoma classic.

– Ugięły się pode mną nogi, przez chwilę nic do mnie nie docierało. Wszystko przestało mieć znaczenie. Radość i szczęście zastąpiła złość, żal i wielka niepewność, co dalej. Widok naszego syna po operacji rozdzierał nam serca. Wiadomość o nowotworze całkowicie zburzyła nasz świat – czytamy w opisie zbiórki prowadzonej dla Hubercika.

Przykre doświadczenia z życia rodziny nauczyły ich, że zmierzenie się z tą straszliwą chorobą będzie wymagało długotrwałego leczenia zagranicznego, a to z kolei generować będzie ogromne koszty. Dlatego też na portalu siepomaga.pl, uruchomiona została zbiórka pieniędzy dla Hubercika, zgłoszona przez Fundację KAWAŁEK NIEBA. Przeznaczona ona zostanie na leczenie chłopca za granicą, które zwiększy jego szansę na pokonanie choroby. Rodzice Hubercika otrzymali informację o możliwości podjęcia leczenia w Rzymie. Niestety jego koszty opiewają na kwotę 1,6 mln zł!

Od 22 lipca Hubert wraz z mamą przebywa na oddziale onkologii w Szpitalu w Katowicach. Lekarze rozpoczęli leczenie, chłopczyk przyjmuje chemię. Niestety tak silne leczenie doprowadziło do dużego osłabienia i spadków wyników Hubercika. Konieczne było dwukrotne przetaczanie płytek, przetaczanie krwi oraz podanie zastrzyków wzmacniających. 

– Nie umiem wytłumaczyć mojemu synkowi, dlaczego wakacje musi spędzać w murach szpitala. Gdy płacze, przytulam go i uspokajam, że to kiedyś minie, że w końcu wrócimy do domku. Wciąż wierzę, że będzie dobrze… – mówi zrozpaczona Pani Renata. – Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by w przypadku Hubercika życie napisało kolejny, tym razem dobry scenariusz i aby jego historia zakończyła się szczęśliwie. Prosimy o każdą możliwą pomoc! – apelują rodzice chłopca.

Waleczny Hubcio toczy największą i najważniejszą walkę swojego życia. Pomóż mu ją wygrać! Dołącz do zbiórki, która dostępna jest pod linkiem:

https://www.siepomaga.pl/hubert-szyba
Kliknij i dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Góra